Blue Monday

Nie wierzę w Blue Monday. A Ty?

Co prawda Poznań wygląda dziś rzeczywiście przygnębiająco, ale czy to zasługa „tego dnia”?

Dla nie wtajemniczonych: Blue Monday (Przygnębiający Poniedziałek) to wg wyliczeń brytyjskiego psychologa Cliff’a Arnall’a w 2004 roku najbardziej depresyjny dzień roku. Przypada na poniedziałek ostatniego pełnego tygodnia stycznia. Na jego wzór matematyczny składają się takie fakty, jak krótki dzień, niedotrzymanie postanowień noworocznych, zadłużenia związane z minionymi Świętami Bożego Narodzenia.

Dlaczego nie wierzę w Blue Monday?

Po pierwsze, nie uważam, aby dzisiejszy poniedziałek bardziej od innych w tym miesiącu zasługiwał na miano smutnego. Przecież dziś jest bliżej wiosny niż 2 tygodnie temu. Wprawdzie widziałem dziś w Poznaniu kilka stłuczek wskutek gołoledzi i kłócących się ludzi, a ekspedientka w sklepie była nieuprzejma (może ona dowiedziała się już wcześniej o „Blue Monday Poznań”), ale czy z tego powodu ten dzień jest naznaczony? Generalnie, ludzie wcale nie zmienili się nie do poznania.

Po drugie nie uważam też, aby dni styczniowe bardziej, niż np. listopadowe, były przygnębiające. W listopadzie mieliśmy Święto Zmarłych, które większość osób nie nastraja zbyt pozytywnie. Dzień robi się coraz krótszy. Śniegu jeszcze nie ma, jest ponuro i wilgotno. Zastanawiamy się, skąd weźmiemy pieniądze na świąteczne wydatki.

Po trzecie, brytyjski psycholog – wg nieoficjalnych informacji – skonstruował pseudonaukową teorię po to, by jego rodacy wyjeżdżali do ciepłych krajów, a tym samym, by zwiększyć ruch w rodzimych biurach podróży. Od rewelacji Arnall’a zdystansowała się sama jego uczelnia.

Po czwarte, wiedząc o dacie Przygnębiającego Poniedziałku, możemy w myśl zasady autosugestii, samopotwierdzającej się przepowiedni, czy też zwykłej reakcji paniki na informację, po prostu czuć się gorzej. Czyli w przypadku niektórych osób demaskuje to tzw. cechy zależności od pola. Czy to nie dziwne, że dopiero od 2004 roku „ten poniedziałek” jakoś okazuje się najgorszy? Tymczasem ludzie lubują się w takich katastroficznych nowinkach. Jeśli jest jakikolwiek wzór, kiedy kumulują się niekorzystne zdarzenia, to określa go nasza wiara/zabobon, że zdarzą się one właśnie wtedy. Gdyby ogłoszono, że dziś jest „Happy Monday”, czulibyśmy się świetnie, nieprawdaż? Jeśli ktoś mądry napisze, że dziś jest najsmutniejszy dzień roku, od razu wiemy, jak mamy się dziś czuć, nieprawda?

Z drugiej strony, zajrzałem do statystyk sieciowych i faktycznie, w styczniu dużo osób „googluje” psychoterapię. W Poznaniu także. Ale niewiele więcej, niż w grudniu.

Nie będę więc pisał rad, jak radzić sobie z Blue Monday. Robiąc to, potwierdzałbym nie wprost, że coś jest na rzeczy z nieszczęsnością tego dnia. Mam informacje z pierwszej ręki: pacjenci psychoterapii nie czują się w tym okresie ani trochę gorzej!

W tzw. Blue Monday nie dzieje się nic szczególnego. Żyjmy spokojnie i nie spodziewamy się wzmożonej depresyjności.

Dodaj komentarz